Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
Marcin J
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 14677
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2017-01-15, 10:23 Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
No niestety, tu "czas leczy rany", dziala srednio, ja jestem tydzien przed rocznica, i nadal jest to zbyt malo aby pogodzic sie z ta strata.
Mysle ze to indywidualna sprawa kazdego czlowieka.
Pozdrawiam. |
Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
Marcin J
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 14677
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2016-08-16, 21:14 Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
Tak to niestety w tej chorobie jest...
Nie mniej zalu do nikogo, jak Marzena napisala Tata w momencie trafienia do szpitala z niskim cisnieniem juz odchodzil, rak juz wtedy rozpoczol ostatnie starcie.
Przyjmij wyrazy wspolczucia, strasznie mi przykro. |
Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
Marcin J
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 14677
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2016-07-14, 08:50 Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
Ciesz sie chwila... oby trwala jak najdluzej...
Wykorzystajcie ten czas na maxa, spelniajcie zachcianki Taty...
Pozdrawiam mocno |
Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
Marcin J
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 14677
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2016-07-05, 11:21 Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
Ogarnoles temat HD?
Oni mogli by wam pomoc wyciagnac Tate z lozka, niestety ja rowniez wiem ze to chorubsko postepuje szybko, dlatego uwazam (wiem z doswiadczenia) ze opieka HD jest w pewnym etapie choroby nieoceniona.
Bledne uzycie roznych slow, zdanie wypowiedziane niezrozumiale moga byc spowodowane przerzutem do mozgu.
Konsultacje z innymi klinikami jak najbardziej ok., natomiast ciaganie Taty w takim stanie na wizyte juz nie zawsze.
Mozesz pojechac z wynikami na wstepna konsultacje, przedstawic jak sie sprawy maja, nie ma sensu meczyc Taty jeszcze wycieczkami do innych miast ktore moga okazac sie bezowocne.
Wiem przez co przechodzisz, masz extra sile do walki, chcesz cos robic, kabinujesz gdzie tu jeszcze, co tu jeszcze a lekarze mowia ze to nie ma sensu, ze nic juz nie da sie zrobic.
Niestety swiatowa medycyna jest bezradna, nie ma cudownego leku ktory moglby ocalic naszych bliskich.
Trzymaj sie i badz silny, dla Taty i Mamy, oni teraz potrzebuja twojego ramienia. |
Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
Marcin J
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 14677
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2016-06-17, 10:20 Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
Wiesz to ze male tzn ze daja mniejsze obiawy, niestety wydaje sie na bardzo agresywna postac.
Chemioterapia zapewne nie zostanie juz podana, wiecej szkody niz pozytku by spowodowala.
Radioterapia tez jest obciazajaca, ale jej Tata na pluca nie dostanie, ewentualnie paliatywne naswietlanie OUN, jezeli nastapi progresja w glowie. Na radioterapie rowniez trzeba sie zakwalifikowac podobnie jak na chemioterapie.
Tata lerzy na odziale paliatywnym, pewnie wiesz co to oznacza.
Nie wiem czy jestescie pod opieka HD, jezeli nie proponuje szybko zalatwiac jezeli chcesz wziasc ate do domu. HD bedzie przepisywalo leki w domu, bezplatnie koncentrator tlenu wypozycza, lozko, materace odlerzynowe....
Zastanawiajace podobienstwo w chorobach naszych bliskich, przerzut z mozgu usuniety,kolejny na nadnerczu...
Zapoznaj sie z mojim watkiem, byc moze niektore informacje beda Tobie i Tacie przydatne.
Pozdrawiam Serdecznie |
Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
Marcin J
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 14677
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2016-03-17, 08:54 Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty... |
Historia jak setki tutaj.
To forum nie jest do prowadzenia dziennika chorob.
Otrzymales jedno ostrzezenie, jezeli bedziesz kontynuowal w takiej samej formie estetycznej to dlugo tu nie zawitasz, zreszta jak pisalem tu pytamy i uzyskujemy odpowiedzi.
Pozdrawiam I zycze Tacie duzo zdrowia, i oby jak najdluzej.... |
|